czwartek, 9 kwietnia 2009

Zasady Etyki Piłkarskiej, Zasada sprawiedliwości, cz. 6

Kto łamie przepisy regulaminu gry, powinien podlegać odpowiedniej i identycznej dla wszystkich karze, kto zaś wykorzysta swą przewagę i sytuacje strzeleckie, musi być nagrodzony uznaniem prawidłowo zdobytych goli, punktów i miejsc w tabelach (ZASADA SPRAWIEDLIWOŚCI).

Jeżeli chodzi o sprawiedliwość to w naturze tego pojęcia zawarte jest ukierunkowane działanie, mające na celu zachowanie pewnej proporcji. W codziennym życiu domagamy się aby ta zasada proporcjonalności była respektowana. Gdyby się zastanowić, to doświadczenie sprawiedliwości, lub jej braku, towarzyszy nam ciągle. Zarówno sztuka jak i sport stanowią pewnego rodzaju hybrydę życia. Zminiaturyzowanie czasu i miejsca dziania się widowiska teatralnego, czy imprezy sportowej w stosunku do codzienności nie deprecjonuje wcale tożsamości zasad obu światów. Zatem w sztuce i sporcie tak jak w codziennej egzystencji muszą obowiązywać pewne proporcje które szeregują, porządkują, i nadają spójny kształt wydarzeniom na deskach teatralnych czy widowiskach sportowych.

Zatem świat sportu jest również (a może powinien być przede wszystkim) terenem działania idei sprawiedliwości. Jeżeli sprawiedliwość jest pewna proporcją, to między kim a kim, czym a czym? W widowisku piłkarskim, którym tu się zajmiemy, idea sprawiedliwości obowiązywać będzie zapewne wszystki podmioty biorące udział w tym wydarzeniu. Podlegać jej zatem będą piłkarze, sędziowie, trenerzy, działacze, sponsorzy, kibice a ściśle mówiąc interakcje zachodzące między nimi. Lecz aby przejść do tych rozważań trzeba najpierw ustalić jaką stosować ideę sprawiedliwości, czy do wszystkich ma odnosić jednakowo czy jest ona jednokryterialna?

Spróbujmy przenieść niektóre koncepcje sprawiedliwości na grunt sportowy i sprawdzić czy również mają szansę zastosowania w tej materii.

Już Platon zainteresował się problemem sprawiedliwości. Według niego „sprawiedliwość polega na tym, żeby każdy miał to, co jest jego własnością i robił to co do niego należy”. Ta definicja tylko częściowo nadaje się do przeniesienia na naszą niwę. Jasne jest bowiem to że sprawiedliwość to, to co do niego należy, zatem piłkarze maja grać jak najlepiej sędziowie obiektywnie sędziować, trenerzy doskonalić zespół, działacze zapewnić opiekę nad zespołem, sponsorzy inwestować. Trudno jednak mówić o tym co jest ich własnością. Zgodzić się możemy, że ludzie idący na mecz i kupujący bilety stają się jak gdyby właścicielami meczu w tym sensie że mecz jest „robiony” dla niego, również sponsor może być właścicielem piłkarzy, natomiast co się tyczy pozostałych osób, to trudno im przypisać konkretne posiadania, pozostając oczywiście w ramach spektaklu sportowego.

Inną definicje przedstawia Arystoteles, dla niego sprawiedliwość to „środek między nadmiarem a niedostatkiem” - to równość. O równość również chodziło P. de Tourtoulonowi dala którego ideałem sprawiedliwości jest całkowita równość wszystkich ludzi, Jednak sprawiedliwość taka jest niemożliwa z wiadomych względów. Wbrew temu dzisiejszy sport dąży jednak do stworzenia równości szans, podział na konkurencja żeński i męskie stworzenie kategorii wiekowych, to są próby choćby równości częściowej, która zmierza do równości doskonałej, ale osiągnąć jej nigdy nie zdoła. Kiedy zaś taka równość została by spełnienia? Wydaje się że równość idealna jest ograniczona przez genotyp, jeżeli wszyscy ludzie rodziliby się z jednakowym potencjałem genetycznym, w jednakowych warunkach żyli i dorastali to być może. Albo drugie wyjście, wychodząc z założenia , że każdy człowiek ma swój jedyny i niepowtarzalny genotyp, organizować zawody dla ludzi o jednakowym genotypie. W taki wypadku każdy człowiek byłby skazany na samotna rywalizację, której wynik byłby z góry wiadom - pierwsze miejsce w swojej kategorii genotypowej. Dywagacje te chociaż utopijne mają na celu uzmysłowiene faktu, że podstawowa zasada sportowa równości w rywalizacji nigdy do końca spełniona być nie może. Wyraźniej jeszcze sprawiedliwość oparta na równości ulega autodestrukcji jeżeli przyjmiemy inny jej aspekt. Za pierwszym razem próbowaliśmi wykazać że „równość” jest nieosiągalna, czy może istnieć równość finalna? Pod wyrażeniem równość finalna mamy na myśli efekt działalności osobniczej, które doprowadzenie do spełnienia daje rozróżnianie tylko formalne a nie materialne. Chodzi o to co dzieje się teraz w dyscyplinach wysoce skomercjalizowanych (do nich zalicza się piłka nożna) o narzekaniach piłkarzy nisko zarabiających, o bajońskich sumach kontraktów. Widać że wprowadzenie zasady równo dla wszystkich (np. w piłce nożnej) jest nie możliwe, że cena zwycięstwa nie jest podzielona równo między zawodników. Zatem jakie kryterium powinno być przyjęte, aby każdy dostał to co się mu należy.

W analizie pojęcia sprawiedliwość, Ch. Perelman wymienia sześć kryteriów sprawiedliwości z których cztery wydają się być przydatne w analizowaniu sprawiedliwości w sporcie. Pierwsze z tych kryteriów mówi przeniesienie na teren piłkarski) że każdy piłkarz powinien być wynagradzany wg. jego zasług w zwycięstwo zespołu. Ta koncepcja prowadzi do tego, że każdy człowiek powinien być potraktowany wg. swoich propozycji immanentnych, zaangażowaniem swojej energii wewnętrznej itp. Trudność polega na tym żeby określić kryterium zasług, podzielić je, powartościować. Jest to sprawa niewątpliwie płynna i aby przyjąć kryterium, musimy to zrobić w sposób arbitralny, subiektywny. Nie jest to zatem forma doskonała sprawiedliwości.

Za drugie kryterium P. uważa, że należy wynagradzać w taki sposób jakie z ich pracy powstają dzieła. To kryterium w przeciwieństwie do poprzedniego eliminuje w ocenie wątki subiektywistyczne tj. stopień zaangażowania, poświęcenia, tylko czysto namacalny fakt. Jakie to dzieła występują w piłce nożnej? Dziełem jest niewątpliwie mecz wygrany, zremisowany lub przegrany, tylko że w takim ujęciu znów dokonujemy unifikacji, a nam chodzi o to w jaki sposób sprawiedliwie nagradzać jednostkę na tle innych jednostek. Istnieją piłkarze o których się mówi, że sami mogą rozstrzygnąć losy meczu i tu sytuacja wydaje się dosyć jasna. Ciekawym zjawiskiem ostatnio jest statystyczny sposób podchodzenia do sportu. Najlepiej uwidocznione to jest w lidze koszykarskiej NBA, gdzie o wartości piłkarza decyduje suma cyfr przy jego nazwisku. W piłce nożnej powoli również zaczyna funkcjonować statystyka, ale narazie tylko na poziomie drużyny jako całość. Aczkolwiek istnieją pewne przesłanki co do tego by zawodnika potraktować jako indywiduum (straty, bramki, przyjęcia piłki, obrony itp.).Taka koncepcja broni „każdemu wg. jego pozycji”. W świecie powszednim była to zasada uważana za arystokratyczną, ponieważ z góry promowała masę wyższą, panującą. Klasa wyższa często przy pomocy siły narzucała pręgierz prawa stanom niższym. Czy w sporcie mamy do czynienia z istnieniem tak określonej grupy, a jeżeli nie w tym stopniu, to czy istnieją takie jednostki, które maja uprzywilejowaną pozycję? wydaje się że takie zjawisko ma miejsce. Jednak charakter wyłaniania tych jednostek, grup uwznioślonych w sporcie, opiera się na innej zasadzie niż w życiu codziennym. Ma ona charakter bardziej obiektywny, sprawiedliwy. Nożna przyjąć że taką właśnie arystokracją w sporcie są ludzie którzy wypełnili status mistrza, ale nie tylko mistrza sportowego, jak również mistrza moralnego. Takich ludzi jest jednak niewielu i mimo to, że w ostatnich latach idea harmonii ducha i materii w sporcie rozkwita to dzieje się to częściej na kartkach papieru niż na arenie sportowej. Harmonia mistrza moralnego i sportowego nie wymaga wielkiego wysiłku. Nosi ona brzemię które podnieść jest trudno a co dopiero utrzymać. Dzięki niemu zdobywają oni pozycje którą można by nazwać arystokracją sportową. Dzięki tej pozycji we współczesnym nurcie płynie, sława, pieniądze, podziw, itp. Nie czerpią jednak profitów dzięki pozycji, którą by im ktoś z góry narzucił, robią to dzięki ciężkiej pracy hartowania ducha i ciała.

I ostatnie kryterium „każdemu według tego co przyznaje mu prawo” a inaczej mówiąc to: być sprawiedliwym, to przyznawać człowiekowi to co należy mu się wg. prawa, to stosować to prawo do takich samych sytuacji. W sporcie podstawowym egzekutorem prawa jest sędzia sportowy i na nim spoczywa największa odpowiedzialność na sprawowaniem nadzoru nad sprawiedliwością, To kryterium różni się charakterem od wcześniejszych koncepcji. Tam sami na jedną ścieżkę sprawiedliwości powinniśmy wejść, poprzez swoje przekonania moralne decydowaliśmy o wyborze kryterium, tu przekonania z góry są ustalone, a określa je ustawodawca w oknie formułowania prawa, w walce sportowej są to przepisy gry i sędzia sportowy staje się praktycznie pierwszą i ostatnią nieodwołalną instancją egzekwującą prawo. Dlatego wokół pracy sędziów (szczególnie piłkarskich narasta w ostatnim czasie tak wiele kontrowersji. Nie chcą tutaj mówić gratyfikacjach przede wszystkim finansowych dla sędziów którzy świadomie wypaczają wyniki meczu, bo to z prawem, jako jednym z kryteriów sprawiedliwości nie ma nic wspólnego. Chodzi przede wszystkim o to, że sędzia jako wykonawca prawa nie może pozostać, mimo najszczerszych chęci sędzią biernym, obiektywnym. Tak jest w prawie publicznym, gdzie sędzia nie odbiera bezpośrednio zjawisk, są one dla niego jakby odtworzeniem rzeczywistości a nie bezpośrednim widzeniem . Jeszcze wyraźniej widać to w pracy sędziego sportowego, gdzie o stosowaniu statycznego, biernego, obiektywnego prawa decydują subiektywne, mylne, czynne zmysły. Opierając się na moich przekonaniach, sędzia stworzyć może fałszywy obraz rzeczywistości, tak jak to miało miejsce w meczu MŚ USA ‘94, gdzie podczas meczu Belgia - Niemcy, szwajcarski sędzia Kurt Roetlisberger obserwując pewne zdarzenie ze złego miejsca, błędnie ocenił sytuację, stwarzając ty samym inną fałszywą rzeczywistość, która być może przesądziła o tym, że to do dalszych gier awansowały Niemcy, a nie Belgia. Wiele jest jeszcze różnych przykładów błędnego interpretowania zdarzeń, celem jednak jest wykazanie, że sędzia sportowy jest narażony na więcej pułapek, pomyłek co spowodowane jest charakterem jego pracy, a brzemię odpowiedzialności nie koniecznie musi być mniejsze. Istotna w pracy sędziego piłkarskiego wydaje się być również presja ze strony publiczności i kwestia przezwyciężenia jej nieraz za wysoką cenę. Rzecz może nie jest tak wyrazista na wielkich widowiskach piłkarskich gdzie tłum kibiców dobrze odgrodzonych i pilnowanych nie wydaje się bezpośrednio zagrażać sędziemu, gdzie okrzyki dezaprobaty zlewają się jeden z drugim dając w efekcie bezkształtną masę ludzkiego ujadania. Jaśniej widać to w meczach lig polskich od ekstraklasy po C - klasę. Przydział ten charakteryzuje się proporcjonalnie różnym narastaniem ilości ochrony i ilości kibiców. Ale pewnym jest że im niższa liga tym bezpieczeństwo arbitrów mniejsze, a co za tym idzie większa powinowatość na nastroje psychiczne kibiców, co w rezultacie może wyzwolić negatywną postawę sędziego.

Pojęcie sprawiedliwości zawsze zaprzątało uwagę różnych myślicieli, jednak nikt jeszcze nie doszedł do obiektywnej definicji tego pojęcia. Poszukiwanie właściwej definicji można by nazwać drogą zmniejszającej się je subiektywności. Na terenie sportu pojęcie to nie jest tak wyraziste. Zastrzeżenia budzą zarówno koncepcje moralne jak i koncepcja prawna. Żadna z nich nie jest jedynie słuszna i jedynie prawdziwa. Nigdy do końca obiektywnie nie będziemy wiedzieli, czy więcej należy się temu co bardziej zasłużył, czy temu kto wyprodukował więcej dzieł, tworów.

W piłce nożnej również spotykamy się z podobną mglistością i arbitralnością. Dlaczego na przykład lepiej opłacani są napastnicy od obrońców, to samo można powiedzieć o bramkarzach. Dlaczego w tegorocznej klasyfikacji France Footboll w pierwszej dwudziestce jest szesnastu graczy preferujący ofensywny styl gry, a w pierwszej pięćdziesiątce tylko dwóch bramkarzy. Zapewne decydują o tym pewne subiektywne kryteria (atrakcyjności, widowiskowości) nie uwzględniające innych istotnych składników gry. Każdy komu przyjdzie na myśl tworzyć swój arbitralny sposób pojmowania sprawiedliwości, powinien mięć na uwadze słowa Perelmana: „każdy system sprawiedliwości powinien pamiętać o swej niedoskonałości”.

Tu można przeczytać więcej

Kabaret Moralnego Niepokoju - Zjazd PZPdZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz